Piekielny syczuański olej chili - dodatek do każdego dania, nie tylko orientalnego, który kusi i uzależnia!


Gdyby można było wybrać sobie, czym się będzie w kolejnym życiu,
wybrałabym bycie syczuańskim olejem chili. 

Nie przesadzam.

Wsiąkłam mocno w narrację Fuchsii Dunlop, która zabrała mnie w niezwykłą i smaczną podróż po Chinach lat 90. Pierwszym smakiem, który ujął mnie od pierwszego słowa, był sławetny olej z płatków chili, zalewanych gorącym olejem, w którym praży się wcześniej wspaniale pachnące ziarna pieprzu syczuańskiego wraz z laską cynamonu, liśćmi laurowymi i anyżem. Cały proces nieco trwa, ale efekt jest tak nie prawdopodobny, że nie jesteście w stanie tego pojąć, dopóki sami go nie spróbujecie.


Fuchsia Dunlop to Brytyjka, która jako pierwsza osoba Zachodniego świata, która zdobyła oficjalnie zawód kucharza w Syczuańskiej Akademii Sztuki Kulinarnej. W swojej smakowitej powieści "Płetwa rekina i syczuański pieprz. Słodko-kwaśny pamiętnik kulinarny z Chin", zabiera czytelnika w taką podróż, że gdybym mogła, już bym miała zabukowany bilet do Chengdu.

Jeszcze nie skończyłam czytać tej wspaniałej książki, gdy zdecydowałam, że muszę tego spróbować. Jako wielbicielka ostrego smaku, pokochałam ten olej już za sam zapach. 


I to nie to, że jest po prostu ostry; powoduje przyjemne mrowienie na ustach, odczuwalne na tylnej części języka, podnosi temperaturę całego ciała i delikatnie balansuje na szczycie mentalnego orgazmu. 

Przygotowanie jest banalnie proste. Przygotowałam go z pomocą przepisu dostępnego na Woks of Life i oto jak opanowałam swoją wersję.

Czego potrzebujesz?
  • 100 g płatków chili (znajdziecie je w sklepach i stoiskach z przyprawami lub w sklepach internetowych; jeśli jesteś z Wrocławia, napisz do mnie na Instagramie lub FB)
  • 3 łyżki ziaren pieprzu syczuański - KONIECZNIE ten oryginalny, tak, w tym przypadku "Made in China" jest wskazane! :)
  • 1 laska cynamonu
  • 2 liście laurowe
  • 5 gwiazdek anyżu
  • 240 ml oleju roślinnego (najlepiej słonecznikowego, ale może być również z orzechów arachidowych)
  • opcjonalnie sól, ale ja nie dawałam

Wszystkie przyprawy, oprócz płatków chili, wrzucić do oleju, w rondelku, podgrzać, a gdy na powierzchni pokażą się bąbelki, przyprawy lekko zaczną "pyrkać", skręcić ogień i prażyć przyprawy przez 30 minut. Jeśli używasz płyty indykcyjnej - nie odchodź na krok od rondelka. Wystarczy sekunda zbyt wysokiej temperatury, a będziesz wietrzyć całe mieszkanie. Przyprawy bardzo szybką mogą się przypalić i wszystko będzie do wyrzucenia. Na kuchence gazowej jest nieco prościej, ale również trzeba uważać. Najlepiej, by z przypraw w widoczny sposób uchodziły bąbelki. W ten sposób, po zaledwie 15 minutach, w całym domu zapachnie wspaniałym pieprzem syczuańskim i taką mieszanką aromatów, że ja nie mogłam się doczekać końca. Płatki chili umieść w naczyniu, odpowiednim dla wysokich temperatur. Zgaś ogień pod olejem, odczekaj 5 minut, wyciągnij sitkiem przyprawy, i wlej gorący olej do płatków chili. Zaczną parskać, pyrkać i kipieć, ale to niezbędne, by sos uzyskał odpowiednią ostrość, kolor oraz aromat.


Wtedy wystarczy już tylko czekać aż ostygnie.

Dodaję go do zup, sosów, nódli z woka, mięs oraz sajgonek czy egg rollsów. Jadłam go cały weekend i gdyby nie był tak ostry, jadłabym go łyżkami jak kim chi.

Jeśli szukacie więcej pomysłów na jego użycie, chodźcie na mojego Instagrama, bo pewnie nie raz się tam przewinie.

Życie jest smaczniejsze, gdy jest dobrze doprawione!

Komentarze

Popularne posty